Autor Wiadomość
Przepiorka
PostWysłany: Sob 17:36, 20 Maj 2006    Temat postu:

ojj Aniu Wink
ja też siedzę w Radomsku - jutro mam festyn i ciągle się zastanawiam czego jeszcze nie zrobiłam... jak tylko rodzina pójdzie na imprezę to wezmę się za drukowanie dyplomów i podziękowań Wink
Ania Woj
PostWysłany: Sob 17:32, 20 Maj 2006    Temat postu:

a tak poza tym to są juwenalia na Uł a ja w domu siedze - no co za porażka - tylko Justa tam reprezentuje (swoją drogą to chyba nieźle bo dzwonie do niej i dzwonie a ona albo nie słyszy albo ma wyłaczony tel. w każdym razie nie odbiera) a ja tez bym sobie pobalowała a tu nima Sad
Ania Woj
PostWysłany: Sob 17:30, 20 Maj 2006    Temat postu:

oj kasiu ile ja bym dała za fotel
Przepiorka
PostWysłany: Sob 17:28, 20 Maj 2006    Temat postu:

ja swoje rzeczy rozrzucam po całym pokoju, koło łóżka mam fotel i tam jest zawsze pełno moich ciuchów i innych rzeczy - książek, kartek, torebek... Wink dobrze że jest jeszcze drugi fotel - jego staram się nie tykać Wink
Ania Woj
PostWysłany: Sob 17:25, 20 Maj 2006    Temat postu:

moje mieszkanie w łodzi - no sorry ale was nie zaprosze bo troche to w sumie wstyd. Nic mi sie tam nie chce robic - dobrze że Magda myje zlew i segment w kuchni a chłopaki wynoszą śmieci. Ehhh w moim przydziale jest ... kibelek i łazienka, no i odkurzam jak sie odkurzacz nawinie ale to tak można policzyć na palcach jednj ręki ile razy to robię w ciągu... no powiedmy... dwóch miesięcy
zaczęłam wyznawać zasade mojego wspołlokatora - syf to jest wtedy gdy Ci co najwyżej coś zdechnie i śmierdzi albo jest już tak popsute że paruje. hehehehe
ale sprzatanie po łepkach robię codziennie - nawet mam poukładane na półkach - tak dla kontrastu z moją współlokatorką bo ona takiej czynności jak chociażby ścielanie łóżka to chyba nie zna - ale przyajmniej mam na co ponarzekać Smile
Przepiorka
PostWysłany: Śro 9:25, 17 Maj 2006    Temat postu:

a jak jest u was ze sprzątaniem? bo u mnie różnie Wink ale generalnie zauważyłam że mam większą ochotę sprzątać moje łódzkie mieszkanie niż to radomszczańskie Wink
Olga
PostWysłany: Nie 17:02, 14 Maj 2006    Temat postu:

jak mowilam dojazdy sa najgorsze... wrocilam sie dzis z dworca bo moj pociag mial jakies problemy przed czestyochowa... cos sie zepsulo czy uderzyl ew cos.. nie wiem i mialam opoznienie najpierw godzine potem druga i nie wiem ile jeszcze bo juz mnie na dworcu nie bylo... jade nocnym bo na 9 mam zajecia...hmm trzeba bylko isc do czestochowy... pol godziny w pociagu i spokoj
Ania Woj
PostWysłany: Pią 23:46, 12 Maj 2006    Temat postu:

no ja z domku zabieram kotleciki, sosiki, kluseczki, pyzy, kopytka (mamusia mnie rozpieszcza) a jak mi już brakuje to coś tam staram się wymyślić - stałam sie mistrzem dziwacznych obiadków z wszystkiego po trochu;) Troche do poichcenia motywują mnie moi współlokatorzy którzy mimo że są mężczyznami to nieźle sobie radzą w kuchni, no i mój współspacz - Magda, która jest wegetarianką i nie je chleba więc musi gotowac bo kanapkami sie nie opchnie.

A w Łodzi mam zupełnie odmienne życie niz w domu - mnóstwo znajomych, posiadówy przy piwku, albo pizzy czy chińszczyźnie, wypady do klubów i w końcu ta utęskniona samowolka i panoszenie się w swoim zyciu w którym nikt już nie gdera

choć zauwazyłam taka prawidowośc - że jak jestem w domu to nie chce mi się jechać do Łodzi, a jak jesstem w Łodzi to nie chce mi sie jechac do domu Wink ehh i zrozum tu babę
Przepiorka
PostWysłany: Pią 19:11, 12 Maj 2006    Temat postu:

oj Olga to jednak widzę że żywię się lepiej niż Ty Wink szczególnie jak Przemek do mnie przyjeżdża - wtedy zawsze robię jakiś obiadek... w porze kolacji Wink
Olga
PostWysłany: Pią 18:11, 12 Maj 2006    Temat postu:

jedyne co mi przeszkadza to dojazdy... jak dzis.. i tak mi szyblko droga minela, ale poza tym tesknie troche za rodzina wami i w ogole...ja nie jestem, jak sami wiecie, zbyt sentymentalna.. staram sie ostatnio zajac caly dzien..szybko sie przestawilam na zycie poza domem... jedyne co mi przeszkadzalo to miasto... ale przymykam oczy, nie patrze i jakos funkcjonuje..a co bedzie dalej zobaczymy..
Olga
PostWysłany: Pią 18:07, 12 Maj 2006    Temat postu:

moje jedzenie ktore zawoze z domu do toruniu to zazwyczaj:serki hohland w plasterkach, serki topione-trojkaciki, ser plesniowy, ser zolty, no i czaem jakis dzem. maslo wzielam trzy m-ce temu i nic z niego nie uzylam.. wywalilkam dwa tyg. temu. jajak ktore zabralam po swietach sa jeszcze w lodowce... jak widzicie nie gotuje... jak mam sesje to wtedy jakiegos kurczaka raz na tydzien sobie zrobie i makaron... a tak na codzien zyje na kanaapkach, platkach z mlekiem i takie podobne i niestety jakies ciastka bo za blisko do nocnego kurcze mam...
Marta
PostWysłany: Pią 7:51, 12 Maj 2006    Temat postu:

Hehe to mnie to nie dotyczy bo ja wciąz żyje na mamusinych obiadkach Razz Laughing Very Happy
Przepiorka
PostWysłany: Czw 22:07, 11 Maj 2006    Temat postu: Na wyjeździe :P

Chciałam zainicjować nowy jakże poważny temat Wink dotyczący waszego życia poza domem - chodzi mi dokładnie o to, jak sobie radzicie bez rodziców w takim codziennym życiu Wink jak to jest z zakupami, gotowaniem, zmywaniem, sprzątaniem Wink

jeżeli chodzi o mnie to za każdym razem kiedy jadę do łodzi to mam plecak cały zapakowany jedzeniem Wink i jak wracam z uczelnie to sobie wyciągam coś z lodówki, gotuję do tego ryż czy kluski i gotowe Wink a jak mi się to kończy to wtedy kupuję coś w lidlu np albo żyję na kanapkach Wink jakoś nie nauczyłam się jeszcze gotować Wink

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group